Czasami jest tak, że przed zabraniem ze sobą roweru powstrzymują nas jego gabaryty. Brak samochodowego bagażnika, trud podróżowania pociągiem pozbawionym specjalnego wagonu dla rowerów… Przykłady można pewnie mnożyć i każdy z przypadków ma indywidualne rozwiązanie. Jest też cos, co radykalnie zmienia sprawę leżącą u podstaw – wielkość roweru. To rowery składane.
Wiele osób z pewnym rozczuleniem wspomina Wigry 3, lub inne „składaki”. Niektórzy jeżdżą nimi do dziś. Ale postęp technologiczny jest zauważalny również w tej dziedzinie. Obecnie, oprócz prostych w konstrukcji rowerów z jednym zawiasem gdzieś pośrodku ramy, mamy do dyspozycji wynalazki składające się do wymiarów średniej wielkości walizki. I to w 15 sekund!
Na polskim rynku chyba najbardziej znaną marką tego rodzaju, jest kalifornijski Dahon. W ofercie jest wiele modeli – od małych rowerów miejskich aż po górskie. Oprócz tego, że się dobrze składają, Dahony wyposażone są w przeróżne, pomysłowe udogodnienia. Na przykład magnesy, które przytrzymują rower po złożeniu albo pompka wbudowana w sztycę siodełka. Po wyjęciu, można ją oprzeć na ziemi, a siodełko pełni rolę uchwytu. Polska strona kieszonkowych rowerów – dahon.pl, a kupić można m.in. w sklepie rowerowym.
3 thoughts on “Rower? To nawet dobrze się składa…”
wojt
(2 marca 2006 - 20:05)a pamietacie taki rower pelikan? super sie na tym jezdzilo… a ten jest jakby podobny :-)
ZieloneMigdały
(2 marca 2006 - 23:09)Skoro już mowa o Pelikanie, to przypomniał mi się mój pierwszy rower – składak … Był naprawdę z odzysku i recykligu – wujek znalazł go na śmietniku i zespawał mu ramę, potem tata go pomalował na biało-zielono i dał mu nowe skórzane siodełko …
KB
cineczek
(29 kwietnia 2007 - 11:24)a