Zabawę w drewnianym domku śmiało można zaklasyfikować do czołówki najlepszych zabaw wieku dziecięcego. Trudno powiedzieć czy taki domek to zabawka, czy może tylko środowisko zabawy, nie dające dziecku gotowego przepisu „baw się tak a tak” a tylko stwarzające przyjazny klimat jego inwencji i wyobraźni. To najlepsze co możemy dać młodym umysłom.
Zupełnie naturalną dziecka skłonnością jest zabawa w dom – niekoniecznie zaraz „w rodzinę”, ale np. w jego urządzanie, tworzenie, w dawanie sobie złudzenia dorosłego życia i wywierania realnego wpływu na otoczenie. Przecież fizyczne stworzenie domu, to często jedno z ważniejszych życiowych wydarzeń. Te domki z dzieciństwa, posiadają kaliber doniosłości adekwatny do wieku i zapamiętujemy je na całe życie.
Większość dziecięcych domków to ukryte miejsca, osłonięte przed wzrokiem „dorosłych wtrącaczy” bujną szatą roślinną, komórkami i wszystkim co dziecko może przytaszczyć i zaadaptować dla potrzeb młodzieńczej architektury. Nasze dziecko ma domek w młodych świerkach, a w nim piwnicznych gratów i dobroci bez liku, nagromadzonych w prostocie i radości nieskrępowanego ducha i nieprzejmowaniu się dizajnerskimi trendami czy kryteriami praktycznej użyteczności. Ale rynek stwarza i inne możliwości.
Zespół architektów i stolarzy „Dżepetto” projektuje i wykonuje drewniane domki dla dzieci, malując je wodnymi farbami, wyposażając zgodnie z zasadami bezpieczeństwa i dobrej zabawy. Efekt – z pogranicza świata dzieci i dorosłych – zaskakuje rozmachem, słodkim lecz dobrym smakiem i możliwościami, które wydobędą z nich sami użytkownicy.
Domki występują w 4 odmianach i w zależności od wyposażenia, różnią się ceną, która waha się od około 3 do 9 tysięcy. Producent oferuje różne akcesoria: stolik, krzesła, szafę, tablicę, pufę, a nawet kosze do segregacji odpadów (cenimy ten akcent proekologiczny). Nad ceną można dyskutować, ale trzeba pamiętać z jednej strony o tym, że nie jest to masowy produkt – co przypuszczam stwarza spore możliwości przy zamawianiu i gwarantuje najwyższą jakość produktu, a po drugie … jeśli zsumujemy ceny różnych niepotrzebnych, słabej jakości zabawek, które nasza pociecha dostała w ciągu swojego życia – kto wie czy ta kwota bardzo by nas nie zaskoczyła?