Dziękuję! Nie truję! Do pieca szufluję – przecież nie zmarnuję!

Dziękuję! Nie truję!

 

Idziemy na wiosenny spacer. Oddychaj, wstrzymaj oddech, biegnij. Możesz odetchnąć. W powtarzalnych cyklach, w zależności od ulicy i mijanej posesji. Najgorzej przy PRLowskich domkach-bliźniakach. Szczególne nasilenie niemiarowości oddechowej w sobotnie popołudnia – zwieńczające pracowity dzień sprzątacza-wyrzucacza-spalacza. Piece „na wszystko” mają się dobrze, gorzej mają się właściciele i sąsiedzi.

Ciągle nie do końca rozumiem motywację, bo przecież odpady odbierane są regularnie, umowa – zakładam naiwnie – podpisana, pożytek, jeśli chodzi o komfort cieplny ze spalenia plastików – niewielki. Śmierdzi jak … trudno znaleźć analogię, przekleństwo za to ciśnie się pod palce. Instalacja się zanieczyszcza. No wydawałoby się, że argumentów „ZA” naprawdę skąpo dostarcza życie. A jeszcze niezdrowo do tego. I zakazane. A jednak – kusi. Skutecznie. Niska emisja – niska świadomość – niskie instynkty. Upadek norm, obyczajów i solidarności społecznej.

 

Dziękuję! Nie truję! akcja

 

„Ogrzewając swój dom trujesz siebie, swoją rodzinę i sąsiadów.” – takie znamienne zdanie pada w filmiku promującym akcję „Dziękuję! Nie truję!”. Fakt jednym jakby nieznany, innym z kolei może i nieobcy, ale akceptowalny – bo cóż można zrobić. „Spróbuj to zmienić.” nawołuje w swoim spocie Planergia – inicjator akcji informacyjno-edukacyjnej, dotyczącej problemu niskiej emisji.

 

 

No i bardzo fajnie. Długo na coś takiego czekaliśmy, a nawet powiem, że sami nosiliśmy się z zamiarem rozkręcenia takiej akcji – choćby lokalnej. Zastanawialiśmy się nawet, czy prośbą czy groźbą – bo edukacja nie do wszystkich trafia niestety. Jeszcze chyba groźba wydaje się najskuteczniejsza. Ale nie ta długofalowa i słabo namacalna – utraty zdrowia, czy jeszcze bardziej abstrakcyjna: moralna – szkodzenia innym. Najlepsza jest ta bezpośrednia, dosadna, finansowa lub cielesna może nawet. Niestety są to mechanizmy trudne do zastosowania, choć w tym przypadku ja – z natury łagodna i nikogo nie bijąca, rozważyłabym wszystkie możliwości. Z przymrużeniem oka. Niewielkim – żeby w razie czego coś mogło mi umknąć. Argumenty bardziej racjonalne i dopuszczone prawem można znaleźć na stronie akcji w bazie wiedzy.

 

Zobacz również:

3 thoughts on “Dziękuję! Nie truję! Do pieca szufluję – przecież nie zmarnuję!

    Krzysztof Lis

    (19 marca 2014 - 09:08)

    Ale nawet przy bezpłatnym odbiorze śmieci wciąż będzie jedna zachęta do ich palenia — można oszczędzić na opale.

    A przecież w domu palaczowi nie śmierdzi. Śmierdzi jego sąsiadom.

    Rob

    (10 stycznia 2015 - 09:59)

    Lepiej oddać firmie sprzątającej, która sprzeda firmie produkującej „ekologiczny” brykiet, który po opodatkowaniu trafi do tego samego pieca jako „paliwo alternatywne”? A może do masowej spalarni śmieci gdzie 50 m komin odzieli smrodem „troszkę” więcej niż swoje sąsiedztwo?
    Każdy śmieć przy spalaniu daje energię. A to, że uwalniają się jakieś szkodliwe związki? Przecież wszystkie pierwiastki jakie śmieci posiadają już wcześniej były na Ziemi, bo z niej zostały wzięte.
    Może starczy już tego ekodebilizmu, który utrudnia Polakom wytwarzanie WŁASNEJ energii?

    ****.pl - pranie tapicerki

    (22 lipca 2016 - 08:00)

    Uważam, że powinna straż miejska mieć takich dronów, co podlatują do komina i specjalną czujką stwierdzają obecność niebezpiecznych spalin, to wszystko się filmuje z drogi i straż powinna mieć prawo na tej postawie wejść do kotłowni.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *