foto: whistlepunch (cc)
Pytając – czy warto, mam na myśli materialną stronę takiej postawy, bo od strony moralnej oczywiste jest dla mnie – że tak. Aczkolwiek ciężko bywa. Nakładanie sobie dobrowolnie ograniczeń przy prowadzeniu działalności, przez niektórych postrzegane jest – jeśli chodzi o poziom „praktycznej mądrości” – mniej więcej tak samo, jak strzelenie sobie w stopę na początku maratonu.
Żeby wytrwać, trzeba przede wszystkim wierzyć w słuszność obranego kierunku i nie dać się przekonać dobrze sytuowanemu koledze, że jedynym sposobem osiągnięcia sukcesu jest podjęcie niezbyt wybrednej współpracy z Chinami. Prawdopodobnie nie muszę dodawać, że jeśli mierzyć sukces powszechnie przyjętą miarą zasobności konta – kolega jak na razie zdecydowanie wygrywa.
Czym innym jest dodanie wartości „eko” do już dobrze prosperującego biznesu, co coraz częściej zaczyna funkcjonować jako zabieg marketingowy – i dobrze. A czymś zupełnie innym jest ustawienie sobie tego rodzaju poprzeczki na samym początku. Czym zatem warto kierować się, decydując się na tego rodzaju strategię?
Presja prawna i społeczna coraz bardziej wymusza rozliczanie się biznesu, ze spraw związanych z ochroną środowiska naturalnego. Kwestia ta dotyczy zarówno małych jak i wielkich przedsiębiorców. Przy czym zainteresowanie kwestią ekologiczną nie ogranicza się tylko do funkcjonowania samych przedsiębiorstw, ale obejmuje cały cykl życia produktu. Produkcja „eko” i zrównoważona staje się nowym wyznacznikiem jakości.
Firma może stać się bardziej atrakcyjnym kontrahentem jeśli przestrzega reguł zrównoważonego rozwoju. IBM i Walmart wymagają od swoich dostawców wprowadzenia odpowiednich procedur w zakresie ochrony środowiska, co uruchamia reakcję łańcuchową i z kolei prowokuje tychże do stawiania wymagań firmom z nimi współpracującym.
Kusząca wydaje się też być wizja zupełnie prostych oszczędności, uzyskanych na skutek zmniejszenia zużycia wody, czy energii. Często bywa tak, że podążając drogą eko-doskonalenia się, firma zyskuje, niejako niechcący, przewagę technologiczną nad konkurencją.
Jeśli te naprędce wymienione argumenty kogoś nie przekonują, z czym jak najbardziej się liczę, to pozostaje już tylko jedno – Natura potrzebuje bohaterów! Polecam niezdecydowanym.
reklama? przyklad walmartu mocno chybiony, nie powinien sie pokazac na eko stronie :(
Nie – nie reklama i nie spisek :) ale mamy taką zasadę – jeśli gdzieś dzieje się coś dobrego, to o tym piszemy – nawet jeśli w ogólnym rozrachunku firma nie wypada pozytywnie. Szukanie „eko” w „eko” to nie sztuka, trzeba natomiast pokazać, jeśli zmiany następują tam, gdzie się ich nie spodziewamy.