Hybrydy pod strzechy

Toyota Prius, model 2006

Samochody z napędem hybrydowym stają się coraz bardziej popularne. Zwłaszcza za Wielką Wodą, gdzie w tej chwili modniej jest jeździć oszczędną Toyotą, niż hektolitry żłopiącym SUV-em. Lonardo di Caprio, czy Cameron Diaz, to tylko niektóre z gwiazd show-businessu otwarcie promujące hybrydowce. Ponadto, w niektórych stanach, kierowcy tych aut mogą liczyć na różne przywileje – np. mogą poruszać się specjalnym pasem autostrady zwykle wolnym od korków, czy też zezwala im się na wjazd do centrum miasta. Efekty? Lawinowy wzrost sprzedaży.

Kiedy tak będzie i u nas? Jak na razie na ulicach największego z Polskich miast spotkać Priusa jest dość ciężko, choć nie jest to niemożliwe. Według danych udostępnionych nam przez przemiłą panią z Toyota Motor Poland, sprzedaż tych aut w naszym kraju kształtowała się następująco:

  • rok 2004 – 50 sztuk
  • rok 2005 – 54 sztuki
  • I kwartał 2006 – 19 sztuk

Jeśli tendencja z pierwszego kwartału 2006 się utrzyma, Toyota może liczyć na niemal dwukrotny wzrost sprzedaży w porównaniu do roku ubiegłego. Co oczywiście i tak póki co, będzie stanowiło kroplę w morzu aut z konwencjonalnym napędem. Daleko nam do rynku Stanów Zjednoczonych, zarówno pod względem ceny, jak i ilości sprzedanych egzemplarzy (w 2005 roku w USA ponad 100,000 sztuk).

Miejmy nadzieję, że i u nas powstanie „lobby” promujące auta hybrydowe. Może przybywać będzie aut firmowych, bo przecież wiele przedsiębiorstw chce być postrzegana jako przyjazna środowisku. Może któraś z korporacji taksówkowych zafunduje sobie flotę Priusów? Pomysłów jest wiele, a zyskać możemy na tym wszyscy. Toyota Prius to auto szybkie, ciche i zużywające mało paliwa. Więcej o Priusie można przeczytać na stronach Toyota Motor Poland, lub na forum Toyota. Ciekawy artykuł (w języku angielskim) ukazał się również niedawno w magazynie Fortune. Jakubowi dziękujemy za link o Priusie napędzanym gazem LPG, który jest autem oszczędnym i „ekologicznym” do kwadratu.

Zobacz również:

  • Brak powiązanych tematów

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *