Pamiętam z wczesnej młodości wizytę u dzieci z sąsiedztwa – miały nielichą atrakcję w postaci blaszanego samochodu na pedały. Początek lat 80-tych – szarość i burość na podwórkach. Samochód też nie był tęczowy, tylko jasnobrązowy. Blaszany, strasznie ciężki i potrafił nim jeździć tylko gruby i wielki Wojtek, którego ojciec był taksówkarzem. Moje nogi nie dostawały do pedałów, a w pozycji półleżącej, gdy już zdołałam je wymacać czubkami palców, nie miałam siły żeby wprawić je w ruch. Ta seria niepowodzeń nie zniechęciła mnie do tego, żeby jednak miło go wspominać.
Ten zachwyt sprzed ponad 30 lat nie daje mi spokoju i pewno dlatego moje oko i serce przyciągnęły te oto cudeńka z Cedarwood. Przeznaczone dla dzieci 3-6 lat, wykonane z drewna, dizajnem do złudzenia przypominające samochody z wczesnej ery rozwoju motoryzacji. Napędzane pedałami, przypominają trochę rower poziomy. Przypuszczam, że łatwiejsze w prowadzeniu niż PRLowski klamot. W każdym razie tak to wygląda – dzięki pompowanym metalowym kołom ze szprychami na łożyskach, napędowi łańcuchowemu z wolnym biegiem, ale trochę i dzięki reflektorom metalowym z diodami led i imitacja stacyjki z kluczykiem i brelokiem Carwood. Całości dopełnia i problemowi krótkich nóżek zaradzi – fotel tapicerowany przesuwany. I te detale … niby nieważne, a tak pięknie dopełniające całości: indywidualna kolorystyka auta tablice, pilotka skórzana z goglami w stylu retro …
Warto też przyjrzeć się wózkowi, z saneczkową opcją zimową.