Popularność rowerów towarowych na świecie rośnie. U nas ten trend jest raczej niezauważalny i przewożenie większych ładunków rowerem kojarzy się co najwyżej z workiem kartofli, przewieszonym przez kierownicę, ale dane pochodzące z 322 europejskich miast wydają się wskazywać , że przynajmniej połowa dostaw towarowych może być przeniesiona na rowery. Cycle Logistics to projekt Unii Europejskiej mający na celu zebranie danych do sprawozdania bazowego, które ma oszacować ile prywatnych i komercyjnych przewozów towarów musi być faktycznie przewiezione paliwożernymi środkami transportu.
Towar został uznany przez zespół badawczy za „zdatny do przewiezienia rowerem” jeśli odległość do jego przewiezienia nie przekraczała siedmiu kilometrów i jeśli całkowity ładunek nie przekraczał 200 kg ponadto jeśli transport rowerowy nie był częścią skomplikowanego łańcucha przeładunkowego.
Z zebranych informacji wynika, że 51 % towarów transportowanych w badanych miastach można było przetransportować rowerem. Przewożenie ładunków transportem samochodowym zużywa przypuszczalnie co najmniej 10 razy więcej energii, niż przewiezienie go na rowerze. W Polsce powszechnie istnieją już od wielu lat, w dużych miastach kurierskie firmy rowerowe, które szybko dostrzegły potencjał szybkiego, zwinnego i nie bojącego się wielkomiejskiego ruchu rowerzysty – często zdesperowanego studenta.
Dobrym przykładem obywatelskiego zrywu transportu rowerowego jest Southeast Portland Food Project. Uczestnicy projektu zbierają jedzenie od mieszkańców co drugi miesiąc, dostarczają je do magazynu, gdzie jest sortowane, pakowane i dostarczane do ludzi potrzebujących – oczywiście przewożenie odbywa się rowerami. Dostrzeżenie potencjału w transporcie rowerowym wymaga czasu, ale może bardziej jeszcze – zmiany sposobu jego postrzegania.
Zdjęcia: Trehugger, April Streeter, Koursavelo, limonaia, simonbusk